Wiem, wiem za często to się nie pojawiam, ale uwierzcie bardzo pracowity był ostatni miesiąc. Po głowie się nie było kiedy podrapać, a co dopiero gazetkę poczytać, nową formę uszyć, nie mówiąc już o poście. Jednak zobowiązałam się do akcji szyciowych, więc coś tam się udało sklecić z tej okazji. Nic nadzwyczajnego, ale na sukienkę czy bluzeczkę naprawdę chciałabym chwilę spokojnego czasu poświęcić.
Co mogłam uszyć ;)? Oczywiście spódniczkę! Oto ona:
Uwolniłam co prawda tylko koronkę, która:
po pierwsze ma około 25 lat (zakupiona przez moją mamę jeszcze za 'panienki');
po drugie była różowa, ale jakieś dwa lata temu ją przefarbowałam.
Mimo to nie wiedziałam jak wykorzystać. Teraz przyszło mi do głowy, żeby dokupić sztywny materiał i tadaaaa ... ;)
Spódniczka jest dosyć sztywna, trzymająca formę.
Naprawdę świetne wrażenie robi na żywo, a jak się Wam podoba? :)
Mi się podoba bardzo! Co prawda to nie mój fason, ale róż pudrowy już tak ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo :)
UsuńWyszła świetnie, niesamowicie stylowo :) Takie zalegające materiały to skarb! :D
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie, że zafarbowałaś koronkę, mimo, że nie wiedziałaś, co z niej zrobić, co za odwaga! :D